piątek, 15 listopada 2013

"Fight for your world, not your country"

W poniedzialek (11.11) z okazji Polskiego Dnia Niepodleglosci mielismy wolne.

A tak naprawde to nie. Wolne bylo z okazji Dnia Weteranow i z tejze samej okazji wraz z moja host rodzina wybralismy sie na parade. W koncu mialam przyjemnosc spedzenia czasu na dworze i cieszylam sie kazda chwila spaceru na i samej parady.

Bylo glosno, kolorowo i wesolo. Nadal zadziwia mnie ogrom amerykanskiego uwielbienia dla armii. Oprocz miss swiadomosci przeciwpozarowej (?) i calej maszy pozytywnych swirow maszerowali skauci, mlodziezowki wojskowe (licealisci ktorzy chca dolaczyc do wojska i maja mozliwosc sprawdzenia sie jeszcze w liceum), zolnieze wszystkich masci i weterani. Dzieci krzyczaly "dziekujemy, Weterani!", hasla "w podziece za wolnosc" przewijaly sie co chwila, szalenstwo. Swoje zdanie na ten temat (neguje idee wojska jako takiego) zachowalam dla siebie. Niebezpiecznie jest miec takia opinie w miescie, gdzie ponad polowa doroslych jest zatrudniona w bazie NAVY i praktycznie kazdy mial dziadka/ojca/brata w wojsku.
Po poludniu zostalam zaproszona na wspolna nauke z ludzmi z Globalu. Nie powiem zesmy sie za duzo nauczyli, ale na pewno przyjemnie spedzilismy czas.
Wiecie jakie to niesamowite uczucie, gdy jeden z Twoich znajomych jest Zydem, wiec siedzisz cicho starajac sie byc tak politycznie poprawna jak tylko sie da, a on nagle wyskakuje z tak niewybrednymi zartami na ten temat, ze koniec koncow konczycie dorysowywujac specyficzne wasy na pudelku od pizzy?

We wtorek (12.11) w koncu dotarlam na spotkanie Gay-Straigh Alliance na ktore wybieralam sie od poczatku wymiany, ale zawsze cos stalo na mojej drodze.
Tego dnia, zaraz po ostatnim dzwonku podreptalam w odpowiednie miejsce, wchodze do sali i rozgladam sie naokolo. Ktos mnie laskawie zapytal czy jestem tu na spotkanie, wiec kiwnelam glowa i jakos tak wyszlo, ze zaraz siedzialam z nimi przy okraglym stole przysluchujac sie rozmowie. Zapytana jak sie mam mruknelam "good" i cieszylam sie chwila bycia w ukryciu, gdy nikt nie wie, ze jestem z wymiany. Jakos srednio mialam ochote odpowiadac na te wszystkie pytania a skad, a po co, a dlaczego, a jaka jest pogoda w domu. Siedzialam wiec cicho starajac sie nie oddychac z akcentem.
I nagle wchodzi jakis nauczyciel, lustruje mnie wzrokiem i mowi: "OOOOOO, a to nie Ty przypadkiem bylas w spektaklu?". Ja w calkowitej ciszy energicznie kiwam glowa i posylam swoj usmiech za dwa tysiace (hehe, bo mam aparat, nie?) i czuje na sobie spojrzenia wszystkich zebranych. A nauczyciel znowu: "OOOOOO, dobra byla ta sztuka. Ty jestes z Polski? Bo az niedowierzalem i dopiero przeczytalem w biuletynie" (tutaj odgrywa pantomime czytania biuletynu).
No i to by bylo na tyle. Moja przykrywka zostala odkryta. Juz nie bylo po co udawac, otwieram jadaczke i mowie, jak to cudownie, ze mu sie podobala sztuka.
Dzieciaki naokolo chyba zorientowaly sie, jak to bardzo nie mam ochoty po raz miliardpiecsetny opowiadac o sobie i zapytaly tylko o imie.

Co do samego spotkania to nigdy nie uczestniczylam w czyms tak odjezdzajacym od tematu. Biedny Ian probowal nakierowac dyskusje na sprawy przyziemne, ogarnac co sie dzieje, ale srednio mu to wychodzilo. Wyobrazcie sobie siedzenie w pokoju z szescioma takimi mnami (?) ktore zawsze maja za duzo do powiedzenia. W pewnym momencie jedna z dziewczyn powiedziala do nauczycielki: "BIJACZ, JU NOL MEEEEEEEE" i poklepala ja po plecach. Na pewno pojawie sie tam za tydzien. NA PEWNO.

Srode przywitalam o wschodzie slonca, podrozujac do jednego z gimnazjow na spotkanie Model United Nations. Dzieciaki doskonale wiedzialy czym jest obwod kaliningradzki. Co do jego istnienia nie sa przekonani nawet ludzie w mojej szkole, wiec bylam z nich naprawde dumna :)
Na angielskim zostawilismy przedstawieni satyrze. Nauczyciel tlumaczyl nam to na podstawie South Parku i Family Guya. Dobrze, ze przerabialam to w polskiej szkole, bo z moja zerowa wiedza na temat rozrywek gawiedzi moglabym miec problem ze zrozumieniem o co chodzi ;)

W czwartek (14.11) dzien minalby bez fajerwerkow, gdyby nie fakt, ze droge powrotna z Globalu do glownego budynku szkoly przegadalam Aaronem (ktorego dziadkowie sa z Polski a rodzice z Ukrainy). Pewnie nie uznalabym tego za warte wspomnienia na blogu, gdyby nie fakt ze rozmawialismy o kaszy, barszczu i pierogach ("warenikach"). Zostalam wstepnie zaproszona przez jego mame na wielka wschodnioeuropejska biesiade. HURRAAAAAAAA!

Po poludniu pojechalam na kampus St. Mary's College of Maryland by wziac udzial w spotkaniu Interact Club i by w koncu spedzic czas z moja counselorka.
Przedstawilam prezentacje o Polsce (ta sama ktora przedstawiam za kazdym razem, o ja leniwa!) i rozdalam swoj adres email wszystkim naokolo. Obiecali zaangazowac mnie w rozne projekty, zobaczymy co z tego wyniknie :)

Dodatkowo w bibliotece w ktorej spedzam lunch nagle zrobilo sie tloczno i glosno. Maria nie approves.

12 komentarzy:

  1. oooo, a dzisiaj już niedziela? Fajnie że tak szybko napisałas . ale nie było żadnego promyczka ??!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka jestem szalona! ;)
      Caly tydzien mialam promyczkow, jeden wielki promyczek, promyszcze!

      Usuń
  2. wyobraź sobie jakie przeludnienie na tej nieszczęsnej ziemi by było bez wojen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To najglupszy argument probujacy uzasadnic wojne jaki slyszalam w calym swoim zyciu.

      Usuń
    2. Wojna to jedna z żądz człowieka obok polityki i sexu. jak uważali starożytni Rzymianie.

      Usuń
    3. Załóżmy, że wszystkie postulaty pacyfistów zostały by spełnione, ile liczyła by ludzkość 100 lat po ich spełnieniu? 20 miliardów albo i więcej przy tym tempie. Już teraz jest nas o ok. 3 mld za dużo. Wojna i epidemie to jedyne skuteczne zjawiska ograniczające naszą liczbę. Z takim wzrostem populacji pacyfizm i ekologia nie mają sensu. Jeśli chcemy zachować zasoby naturalne wody i przyrodę musimy ograniczyć liczbę ludzi na ziemi. Wiem to straszne, ale takie są realia życia na ziemi z punktu widzenia realisty, im nas więcej tym gorzej dla ziemi.

      Usuń
    4. Zgłaszasz się na ochotnika żeby zginąć w celu zmniejszenia populacji? Ludzie, którzy umierają z powodu wojen i epidemii na pewno nie podzielą Twojego zdania, ale przecież możesz ich zastąpić.

      K.

      Usuń
    5. Nawet największy pacyfista w odpowiednich warunkach może stać się potworem przykładem jest eksperyment Milgrama.

      Usuń
    6. Do K. ''Na wojnie nie chodzi oto żeby dać się zabić, tylko o to żeby zabić s****synów po drugiej stronie", jak powiedział gen. George Patton. Wojna to pewnego rodzaju system doboru naturalnego, używany tylko przez człowieka i mrówki .Przeżyją najsilniejsi, najinteligentniejsi i ci co mieli po prostu szczęście.

      Usuń
  3. Mamy na myśli te same wąsy? ;>

    "posylam swoj usmiech za dwa tysiace" - dobre ;) ej, a tak w ogóle to jak ma się teraz sprawa z ortodontą?? zapisałaś się do jakiegoś w Stanach, czy po prostu nic nie robisz??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja ortodontka nie mogla zdjac mojego aparatu, bo zeby wrocilyby na swoje niewlasciwe miejsca, wiec zostawila go zabezpieczajac tak by nic mu sie nie stalo.
      Wiec moje zeby przez ten rok sie nie poprawiaja, ale tez nie pogarszaja :)

      Usuń
  4. z tą dyskusją o wojnie to może na jakieś forum byście się przenieśli.

    OdpowiedzUsuń