środa, 29 maja 2013

Leonardtown, Maryland!


Dzisiaj o 14:32 po dwudziestu minutach oczekiwania odbyła się ustna część FCE z moim udziałem. Zadziwiłam sama siebie, nie stresowałam się w ogóle, miło uśmiechałam się do Pani Egzaminatorki która oddawała uśmiechy energicznie kiwając głową oraz do Kuby, który zdawał ze mną, trzęsąc nogą i wykręcając palce. Miałam straszną ochotę poklepać go po ramieniu i powiedzieć, że wszystko jest okey, że świetnie mu idzie. Najwyraźniej zapomniał o wnioskach, do których doszliśmy kilka minut wcześniej w pokoju dla oczekujących na egzamin. Rozmawialiśmy sobie miło o pierdółkach, aż obgadaliśmy dokładnie do jakich szkół chodzimy, na jakich profilach jesteśmy i co chcemy robić w przyszłości. Wtedy wzięliśmy na tapetę egzamin i wspólnie ustaliliśmy, że praktycznie nie jest nam do niczego potrzebny i nie ma się co stresować. Biedny Kuba. Wiem, że dostałby dużo lepszy wynik, gdyby podszedł do tego spokojnie. Ale już w sobotę będzie Biedna Maria, która nie zna angielskiego i nie jest w stanie napisać gramatycznie poprawnego zdania, szczególnie w pięciogodzinnej sesji.

A tak swoją drogą miałam rację, mówiąc, że moje dokumenty czekają aż zdam ten okropny First Certificate. Wracam do domu (właściwie nie swojego, ale to mało istotne), otwieram pocztę żeby usunąć góry spamu i co się okazuje? Że dostałam maila o temacie „Rotary Youth Exchange to USA”!

Napisał do mnie mój counselor (coś w stylu anioła stróża), mówiąc mi, że właśnie skończył wypełniać moje papiery i wysyła to do Polski. Dowiedziałam się od niego, że będę mieszkać w Leonardtown, Maryland. Obiecał, że niedługo to miejsce zamiast bycia kolejną nazwą stanie się moim nowym, ulubionym domem, a w pierwszej rodzinie będę miała dwie siostry i brata (jej, ZAWSZE chciałam mieć siostrę, ale żeby aż dwie na raz!?), są strasznie podekscytowani moim rychłym przyjazdem i cierpliwe mam czekać, aż się ze mną skontaktują. Mój Anioł Stróż ma polskie korzenie, jednak jedne co potrafi wybąkać to zamówienie pierogów (coś czuję, że się dogadamy!).

Maryland? Początkowo fuknęłam i zaczęłam się zastanawiać gdzie to jest. Ale wiecie co? Ten stan jest nazywany „Ameryką w miniaturze”. Ocean, góry, zatoka, rzeki, Baltimore, a do tego graniczy z Waszyngtonem DC (stolica USA). Tylko żal mi, że ominie mnie sztuka na Broadwayu. Tym się najbardziej cieszyłam, myśląc o Nowym Jorku. 


Ale co z tego, będzie E-P-I-C-K-O.




Już nie mogę się doczekać!

czwartek, 23 maja 2013

Please Mr. Postman!

Cisza aż huczy, zero informacji, dezorientacja pełna, boję się sytuacji w której okaże się, że jednak pomyłka, nie jadę. Przy nadziei utrzymują mnie uporczywe pytania innych wymieńców z całej Europy i świata, czy my też nie mamy nadal swoich papierów. Nie, nie mamy. Przynajmniej ja nie mam. I troszkę panikuję.

Z drugiej strony uspokaja mnie myśl, że dziewczyna która wymienia się do mnie do domu już swoje ma i już utrzymuje kontakt z moją rodziną. To chyba oznacza, że moje dokumenty gdzieś krążą, po orbicie okołojasieńskiej, czekając aż zdam moje FCE i zaliczę chemię by móc wejść do mojego życia z należytą uwagą i fanfarami, bym mogła się im poświęcić cała, od czubka głowy po pięty, całym umysłem i połową serca (bo druga połowa niestety, a może stety, jest zdecydowanie i stuprocentowo zajęta i nawet jakieś amerykańskie przesyłki się tam nie wedrą), myślą i czynem oraz całym moim entuzjazmem, który aktualnie jest przygaszony.

A tymczasem, nadal mając nadzieję na wyjazd lada pora roku, zajmuję się ozdabianiem mojego pokoju. Bo nagle, jak mam wyjeżdżać, pojawia się cała masa przystępnych, uroczych pierdółek które koniecznie muszę mieć. Pozostaje zwiększyć ilość wypalanych świeczek, dzięki którym mój pokój nabrał waniliowo-cynamonowego zapachu i PRZESTAĆ KUPOWAC NOWE, STANKIEWICZ.

I może powinnam jednak zwrócić uwagę na szkołę, bo jeżeli nie wyjadę to czeka mnie matura. Do której jestem jeszcze wielce nieprzygotowana. Ale czytam „Ludzi bezdomnych”. Ostatnie dwadzieścia stron od trzech dni. Prawdziwa literatura, a nie to co teraz. Kto to widział, czytać jakieś książki nie o Polsce i Polakach? Amazonia? Chiny? Podróże dookoła świata? Proszę przestać się wygłupiać i przynosić wstyd narodowi. Wracać do Pana Stefana Żeromskiego herbu Jelita i zapomnieć o poza programowych pozycjach. W szkole jesteś, masz się uczyć,  a nie myśleć!

Au revoir. (Patrzcie, jaka ze mnie poliglotka!)