niedziela, 1 września 2013

"Życie, które mi dano, jest tylko opowieścią; ale jak ja ją opowiem, to już moja sprawa"- Marek Hłasko

Chciałabym Wam opisać wszystko naraz, najchętniej przelałabym swoje myśli do Waszych głów, ale postaram się uporządkować wydarzenia chociażby chronologicznie :)

Zmieniłam swój plan zajęć. Ponieważ nie będzie już możliwości by to zrobić, przedstawiam Wam ostateczną wersję!
1. Child Development
2. Global Diplomacy
3. US History (inne niż poprzednie)
4. English 11
5. Personal Living
6. Lunch
7. English 12
8. Chinese

Tak sobie właśnie myślę, że biorąc na raz rozwój dziecka i personal living wyglądam jak przyszła kura domowa, szczególnie jeśli zdecyduję się przedstawić Wam owoc mojej pracy z tej drugiej lekcji (z którego jestem naprawdę dumna):

Ponieważ nie mam ani cierpliwości ani daru do takich rzeczy jestem strasznie zadowolona, że nie wpadłam w histerię gdy ta cholerna nitka nie chciała przejść przez jeszcze bardziej cholerną pętelkę. Ale udało się! Staram się nie myśleć co będzie gdy będę musiała zacząć drugi rządek ;)

Na personal living jest jeden rodzynek, ten sam który pomógł mi trafić na Global Diplomacy pierwszego dnia szkoły. Zdobył całą masę punktów za dziabanie w tej włóczce, strasznie mnie rozczula jak faceci robią takie rzeczy. Chociaż biorąc pod uwagę intensywność z jaką przyssywa się do swojej dziewczyny na korytarzu powinien wziąć Child Development. Just saying.  

Na Global Diplomacy nadal zadaję niewygodne pytania rozważając czy najeżdżanie innych krajów by "nieść pokój i demokrację" nie jest tak samo złe jak używanie broni chemicznej. I nadal nie rozumiem dlaczego Stany uważają się za zobowiązane do wtrącania się w sprawy wszystkich innych ludzi i państw. Nauczyciel powiedział mi, że powinnam pisać listy do Białego Domu.

W sobotę odbyła się druga edycja biegu organizowanego przez moją straszą host siostrę. Wzięło w nim udział około 60 biegaczy i uzbieraliśmy ponad 1300 dolarów które zostaną przekazane do Banku Żywności Południowego Maryland.

W tym miejscu muszę się z Wami podzielić niesamowitym wynikiem mojej młodszej, jedenastoletniej host siostry. Najpierw w biegu na 5 kilometrów dobiegła trzecia z kobiet (a poziom był naprawdę wysoki), a później jeszcze wzięła udział w biegu dla dzieci (dobrze, że było ograniczenie wiekowe, bo jeszcze ktoś by wpadł na świetny pomysł bym spróbowała swoich sił) na dystansie 0,5 mili.
Po biegu zostaliśmy by posprzątać i ogarnąć. Tak by rozjaśnić Wam nadejście września wrzucam amerykański sposób na rozprawianie się z balonami z helem stojąc na drabinie ;)
W niedzielę znowu zaszczyciłam swoją obecnością ewangelicką mszę, poświęciłam trochę czasu na język którego nauczę się gdy już opanuję angielski (czyli nigdy):

Upiekłam ciasto marchewkowe i oficjalnie ogłaszam, że wyczerpałam wszystkie dwa wypróbowane przepisy które znam. Czyli każde następne jedzenie które przygotuję będzie niespodzianką dla wszystkich zainteresowanych. Mam nadzieję, że nikogo nie otruję!

Wieczorem odbyła się impreza nad basenem, przyspieszona osiemnastka mojej host siostry. Udowodnione zostało, że "Amerykanin też potrafi". Nie działała zjeżdżalnia wodna, więc skołowali skądś dwa wiadra i zjeżdżaliśmy przy ich użyciu :)

A jako kolejny rozjaśniacz wrześniowej niepogody (a u mnie słoneczko, 80*F, cieplutko) mój i tylko mój długopis którym od wtorku zaczynam robić notatki. So much me ;)
***
A tym zajmujemy się na angielskim 12 (nie, nie filmikami z youtube):
***
Jakoś strasznie dużo bliźniaków chodzi po Marylandzkiej ziemi. Do tej pory spotkałam już trzy pary + trojaczki!

6 komentarzy:

  1. Bardzo fajny wpis :D Szczególnie zainteresował mnie ten przedmiot z włóczką xD Szkoda, że w polskich szkołach nie ma aż takiego wyboru w przedmiotach ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony szkoda, ale z drugiej ja jako wymieniec mogę sobie je dobierać dowolnie. Amerykanie którzy chcą skończyć szkołę muszą przez cały czteroletni cykl liceum wyrobić odpowiednią ilość godzin z każdej grupy przedmiotów (czyli generalnie co roku muszą mieć matmę i angielski, przez dwa lata ten sam język obcy, muszą mieć jakiś ścisło-biologiczny przedmiot i jakiś artystyczny... Więc nie mają tak różowo!)

      Usuń
  2. Zawsze chciałam iść na imprezkę nad basenem :D

    OdpowiedzUsuń
  3. jesteś szalona z tym child development i personal living. a zdjęcie ze swoją blond host siostrą wygląda totalnie, totalnie amerykańsko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Personal living uśmiechał się do mnie już trochę wcześniej, ale wolałam wziąć teatr. Gdy usłyszałam, że aby zaliczyć ten przedmiot będę musiała wyreżyserować sztukę (razem z wyborem aktorów, kostiumów i całego tego kramu) zaczęłam udawać, że nie znam angielskiego :) Później przy zmianie planu aby dalej mieć teatr musiałabym zmienić godzinę lunchu, a na mojej godzinie mam już znajomych, więc wolałam tego nie robić. Personal Living się wpasował idealnie,lekka i przyjemna lekcja z nauczycielką którą strasznie lubię (tą samą co prowadzi Child Development). Więc wszystko się ułożyło!

      Usuń
  4. Szkoda ze u mnie nie ma child development bo bym to pewnie wziela :) Tak w ogole to gratulacje dla twojej host siostry! No i oczywiscie widac ze impreza sie udala :D

    OdpowiedzUsuń