wtorek, 13 sierpnia 2013

"Bądź dobrej myśli, bo po co być złej."- Lem

Wczoraj ostatecznie i definitywnie skończyłam odgruzowywać pokój dla Ashley która przyjeżdża na wymianę do Gdańska z niewielkiej miejscowości w stanie Nowy Jork. Oprócz spakowania walizki (właśnie skończyłam, mam 22 kilo z 23 dozwolonych) chowałam rzeczy których nie potrzebuję przez ten rok ani ja, ani nikt inny, ale których nie wolno wyrzucić. Wylądowały w piwnicy, w ilości następującej:

Mam nadzieję, że moje poświęcenie w sprzątaniu zostanie docenione jako iż zabrało mi to dobre trzy dni (ale teraz jest cud-miód, można jeść z podłogi!). Ashley przylatuje jutro późnym wieczorem, więc będziemy mogły spędzić razem cały czwartek witając i żegnając się ze starówką w zależności od planów na dzień następny, a w piątek będziemy mogły wstać o wpół do czwartej rano i pojechać na lotnisko by pomachać mi łapkami na dowidzenia! Hurra!

W chwili obecnej zajmuję się poprawianiem moich rodziców w każdym możliwym momencie by Ashley nie nauczyła się przypadkiem włanczać rzeczy które już sobie weśźnie. Pewnie nic jej nie uchroni, ale postaram się gdzieś w połowie roku wysłać jej uświadamiającego maila. 

Co do nocy spadających gwiazd to nic nie było widać, chmury przysłaniały mi niebo aż do stratosfery, więc z optymizmu nici, wybaczcie. Za to powtarzałam sobie w głowie jak mantrę troszkę inne życzenie. Bo to, że ja nie widzę gwiazd to nie znaczy, że one nie spadają, prawda? Ha, przechytrzyłam system, nikt z Was pewnie o tym nie pomyślał, dzięki czemu szansa na spełnienie moich egoistycznych pragnień wzrasta o 100000000 procent! A jeżeli będziecie trzymać za mnie kciuki (bo będziecie, bo mnie strasznie wszyscy lubicie) to nie może się nie udać.

Zdajecie sobie sprawę, że już za jakieś 56 godzin będę siedzieć w samolocie!? Chociaż odejmując ilość godzin które prześpię, przejem bądź przemedytuję pod prysznicem na zamartwianie się i wymyślanie scenariuszy nie zostało wcale aż tak dużo czasu ;)

Tak strasznie nie mogę się doczekać, że aż się z tego niedoczekania stresuję. Już chcę. Już chcę. Już chcę! Czyli następny wpis już najpewniej z amerykańskiej ziemi! :)



5 komentarzy:

  1. Życzę powodzenia i udanego lotu. A tak btw., to też jadę w tym roku na wymianę do USA
    http://mystudents-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się Twoje pozytywne podejście! Oby tak dalej i powodzenia! Trzymam kciuki za lot i wgl za wszystko (Twoje życzenie też!) :)
    Czekam na wpis z USA <3
    Zapraszam:*
    http://im-living-my-american-dream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, świetny blog <3 Już po pierwszych zdaniach dodałam się do obserwatorów, bo co jak co, ale styl pisania i ironiczne poczucie humoru to masz genialne ;33 Czekam na wpisy, postaram się komentować (chyba, że nie chcesz). Trzymam kciuki, że wszystko się uda :) Poinformuj jak się oddycha amerykańskim powietrzem :D Pozdrawiam i życzę powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. podoba mnie się sposób w jaki piszesz ;) zapraszam do siebie: http://7535kmawayfromhome.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Powodzenia w Maryland! Zupowe pozdrowienia ze Seattle ;)

    OdpowiedzUsuń