Pewnie umieracie z ciekawości co u mnie.
Nie? Kim ja w ogóle
jestem? Nikogo nie obchodzę? Cóż, bywa i tak, ale piszę tak świetnie, że aż
napiszę raz jeszcze, żeby móc później poczytać i pozachwycać się nad samą sobą.
Od jakiegoś czasu utrzymuję kontakt z moją przyszłą rodziną
i jestem zachwycona. Napisała do mnie moja
host siostra, która jest ode mnie starsza tylko o trzy miesiące i mam wrażenie,
że się świetnie dogadamy. Dowiedziałam się, że już 21
sierpnia (bo wtedy zaczyna się rok szkolny) olśnię swoją elokwencją i talentem
do wszystkiego moich nowych przyszłych znajomych!
Z tych kilku maili które do tej pory wymieniłyśmy dowiedziałam się, że w mojej szkole jest możliwość między innymi nauki języka chińskiego. Chiny są krajem który fascynuje mnie niezmiennie od lat, rozważam nawet możliwość studiów sinologicznych, a na razie troszkę zazdroszczę Aleksandrze. No cóż, niech ona się męczy z tradycyjnymi znakami, a ja w końcu zabiorę się za naukę, bo zbieram się do tego jak sójka do wyprawy za morze.
Maggie obiecała wysłać mi kompletną listę
przedmiotów które będę mogła wybrać w szkole, więc jak tylko
ją otrzymam to się podzielę (albo i nie. Zależy od nastroju).
W mojej rodzinie jest dwoje heteroseksualnych rodziców koło
czterdziestki, Maggie, Rayan (w wieku gimnazjalnym) i Lisa (11). Wszyscy są bardzo wysportowani, Maggie planuje w przyszłym roku przebiec
półmaraton, trenuje cross country (biegi przełajowe), a całe moje rodzeństwo
pływa (dzięki czemu, jak mówią, zawsze mają dużo jedzenia w domu i z pewnością
nie będę głodować. HURRA! Powiedzieli, że nawet mój wegetarianizm nie jest
problemem, bo bardzo chętnie nauczą się gotować nowe potrwy). W pierwszym mailu Maggie zapytała, czy uprawiam jakiś sport, oraz
powiedziała, że jak już u nich bedę to powinnam spróbować swoich sił w biegach przełajowych. Głupio było mi powiedzieć, że jestem typem
antysportowca który potyka się o własne nogi (dosłownie), więc odpowiedziałam
na to pytanie ogólnikami i mam w planach trochę poprawić moją kondycję przez
wakacje, żeby nie zbłaźnić się kompletnie ;)
Otrzymałam obietnicę zwiedzenia wielu miejsc, głównie miast,
ale od kiedy powiedziałam, że jestem zafascynowana naturą i uwielbiam piesze wycieczki na listę miejsc do
poznania wpisany został również Blue Ridge Parkway. Czyli coś w stylu parku narodowego który zwiedza się autem.
Dodatkowo dostałam moją Guarantee
Form, czyli zaraz ruszamy z wizą, ale na razie muszę odpicować swoją twarz i
pojawić się na pewnym weselu, otrzymać świadectwo (właściwie, to powinnam się zorientować,
czy w przypadku nie zdania i tak mogę brać udział w wymianie…), spędzić szalone
trzy dni w domku nad morzem z dziewczynami z mojej klasy, iść na pierwszy film
z Arabii Saudyjskiej wyreżyserowany przez kobietę, posłuchać ukraińskiej muzyki
na żywo w jednej z kawiarni, świętować osiemnaste urodziny Mojego Najlepszego Przyjaciela, napatrzeć się na mój piękny Gdańsk, podkręcić aparat u ortodontki i dać się pochłonąć
przez szwedzkie filmy na festiwalu. Podana kolejność jest kolejnością
przypadkową.